niedziela, 28 października 2012

5.

Grecia ....
This is for You :*   





   - Powiesz mi coś ? - zapytał Fernando Torres swoją towarzyszkę, rudowłosą Mirelle Maszczak. Zawstydzona dziewczyna spuściła szybko wzrok, a na jej blade policzki wkradły się dwa, czerwone rumieńce.  Hiszpan spoglądał na nią z ukradka, zachwycając się jednocześnie jej skromnością. Wiedział, że dobrze wybrał. Mirka zupełnie nie przypominała jego Ollali. Tamta kobieta kochała tylko jego pieniądze, jego sławę.   I pomyśleć, że kiedyś tak nie było ...
- Ale co? Coś o sobie? - Nie uzyskując odpowiedzi, przegryzła wargę i zaczęła snuć swoją opowieść - Urodziłam się szesnastego maja tysiąc dziewięćset drugiego roku, w małej wiosce Przedmieście Dubieckie, która znajduje się w południowo-wschodniej Polsce.- Mirka podniosła wzrok, i spojrzała przed siebie. Nie miała odwagi spojrzeć w brązowe oczy Torresa, wiedziała, że się w nich zatraci,  a to nie było najlepsze rozwiązanie, biorąc pod uwagę, fakt, że ledwo go znała. Mimo tego uśmiechnęła się i zapytała - Ty pewnie nie wiesz, gdzie leży Polska, prawda?
Fernando szczerze się roześmiał/
- Haha! Wiem - zielonooka spojrzała na niego z zaciekawieniem, zgrabnie unikając jego oczu. Chłopak zaraz pospieszył z wyjaśnieniami. - Euro
-Aaa, no tak. Wybacz, zapomniałam
          Piłkarz przystanął. Zapomnieć o najważniejszym piłkarskim wydarzeniu tego sezonu? Szok.
- Jak to "zapomniałam" ? - spytał ze zdziwieniem, jeśli nie powiedzieć z oburzeniem - Chociaż ... to wiele wyjaśnia - powiedział i ruszył dalej.
- Ale co wyjaśnia? - domagała się odpowiedzi Mirka
- Nic,nic- odpowiedział i spojrzał na nią była taka ... nieświadoma. To go podniecało.- Kontynuuj.
Dziewczyna zmarszczyła brwi. Nie miała ochoty opowiadać o sobie temu człowiekowi. Było w nim coś , co ją przerażało, a jednocześnie pociągało. To było dziwne, ona o tym doskonale wiedziała. 
 Aczkolwiek nie chciała się znaleźć w sytuacji, w której się znalazł tamten nieszczęsny kibic.
Fernando to dostrzegł.
- Nie musisz, jeśli nie chcesz - powiedział i wziął dziewczynę za rękę. Mirella szybko spłonęła rumieńcem, a jej serce oszalało. Nie wiedziała tylko czy ze strachu, czy z jakichś innych współczynników.  Próbowała wyrwać swoją dłoń z uścisku piłkarza, lecz ten był za silny - O Boże! Ty się mnie boisz. - wyszeptał i puścił ją.
- N..nie. Ja tylko ... ja po prostu... nie wiem jak mam reagować. Ja .. nigdy wcześniej się ... nie zakochałam, ja ... -Rzekła rozhisteryzowanym głosem. Fernando nie czekał aż skończy.  Rozejrzał się szybko po okolicy. Kilka przechodniów, nic więcej. Przyciągnął Mirke do siebie, i nie zważając na jej protesty, pocałował ją namiętnie w usta.  Dziewczyna zaczęła stawiać opór. Zaczęła się wyrywać. Jednak po chwili się uspokoiła. Jej serce straciło rytm, lecz tym razem nie ze strachu, tylko z miłości. Polka nigdy nie wierzyła w miłość od pierwszego wejrzenia, teraz wiedziała, że po prostu nie spotkała odpowiedniego mężczyzny. Teraz znalazła. Tu, w Londynie.
On natomiast poczuł się w tej chwili jak w raju. Znał tą zwykłą kelnerkę kilka godzin, a wiedział już, że da jej wszystko, czego tylko od niego zażąda. Wiedział też, że w tym wypadku dostanie coś w zamian. Coś, o czym zawsze marzył. Prawdziwą miłość




________________________________


Nie krzyczcie proszę.
Nie mam weny!
♥♥♥

sobota, 20 października 2012

4.

          Przejrzałam się po raz ostatni w lusterku, wiszącym na blado brązowej ściance w wąskim i długim przedpokoju. Wyglądałam niezgorzej, jak to zwykła mawiać moja babcia, gdy tylko wychodziłam na dłużej gdzieś z domu.
Upięłam swoje rude, falowane włosy w prosty, dziewczęcy kok, rzęsy pomalowałam czarną maskarą a usta bezbarwnym błyszczykiem. Ubrałam swoją ulubioną, niebieską koszulkę z długim rękawem i czarne rurki marki Goodness.
W roztargnieniu spojrzałam kolejny raz, w ciągu tej godziny, na zegarek. Za czterdzieści pięć minut mam się spotkać w Wayness Cafe z Fernando Roudrigezem. Przełknęłam głośno ślinę.
Cóż ja najlepszego wyprawiam ?
Ten facet ... a raczej mężczyzna,  siłą wyprowadził mnie z lokalu, w którym pracowałam.
Co jak co, ale to nie jest normalne zachowanie.
Dlaczego się zgodziłam ?
Ha! Nie wiem.
Pewnie przez te oczy, o barwie mlecznej czekolady.
Uśmiechnęłam się na wspomnienie tych dwóch, prawie czarnych ogników.
Nie, nie, nie! STOP!
Co ja najlepszego wyprawiam?
Przyjechałam tu do pracy i na studia, a nie po ... po jakieś romanse!
Spojrzałam ponownie na zegar. Wyświetlił on szesnastą pięćdziesiąt cztery. Zostało mi trzydzieści dziewięć minut.
Szybko ubrałam bordowe balerinki, wyszłam na klatkę, zamknęłam drzwi od mieszkania i prawie że z szybkością błyskawicy pobiegłam na autobus.



***



Ahh ... kiedy ona przyjdzie ? krzyczały moje myśli. Fakt. Została jej jeszcze dokładnie jedna minuta, ale czy to coś złego, że chcę ją wreszcie zobaczyć ? Tak, zdecydowanie tak.
Dziwne.
Sam siebie nie poznaję.
W drodze na trening zderzam się z dziewczyną. Szukam jej po całym zachodnim Londynie, wyciągam ją z pracy i zapraszam jeszcze na kawę. I to wszystko jednego dnia.
Mistrzostwo świata.
Ha! Nawet Ronaldo tego nie przebije.
 Co ciekawe po raz pierwszy od wielu dni czułem się ... dobrze. Naprawdę dobrze.
Mój kryzys się skończył. Wracam do gry. Nareszcie.
Nagle drzwi kawiarni się otworzyły. Machinalnie spojrzałem w tamtym kierunku.
Przeżyłem, kolejny już dzisiaj, zawód. Tak, to nie była Mirella.
Ponownie zerknąłem na zegarek, tylko po to, żeby się przekonać, że w ciągu tych dwudziestu minut minęło ich raptem trzy. 
Drzwi ponownie się  otworzyły. Poczułem, że jeżeli jeszcze raz spojrzę w tamtym kierunku, to dostanę skrętu szyi. Ale nic. Zaryzykowałem.
Opłaciło się. W progu Wayness'a stała ona, Mirka.
Uśmiech od razu rozjaśnił moją twarz.
Zlustrowałem ją wzrokiem od góry do dołu. Była niesamowita. Kolor jej włosów idealnie kontrastował z jej mleczną cerą. Zieleń oczu nadal przypominała  kolor soczyście zielonej murawy, a jej usta ... ahh ..jej usta.
Dziewczyna zaczęła szukać mnie wzrokiem, znalazła.
Wolnym krokiem podeszła do mnie. Zawahała się, po czym usiadła na przeciwko mnie.
W tym momencie nie wiedziałem co robić.
- Nie spodziewałem się, że przyjdziesz - powiedziałem lekko zachrypniętym głosem.Cholera. Pewnie przez to zdenerwowanie. Nie byłem na randce od wieków.
Mirka uśmiechnęła się. Na jej blade policzki wkradł się słodki rumieniec, który spotęgował jeszcze jej urodę.
- A jednak jestem - powiedziała, po czym spojrzała mi w oczy. Było w nich tak dużo emocji. Nawet nie zdążyłem dowiedzieć się jakich, bo po sekundzie znowu spuściła wzrok. Ach, to takie frustrujące!
Szczerze, to nie tak sobie wyobrażałem nasze spotkanie, myślałem, że będzie ... że będzie bardziej żwawo. Musiałem coś wymyślić.
- Wiesz co? - wysiliłem się na dość swobodny ton, a kosztowało mnie to nie mało - Myślę, że już jest troszeczkę za późno na kawę, może byśmy się gdzieś przeszli ?
- Chętnie - powiedziała. Kamień spadł mi z serca
- A więc gdzie idziemy? - spytałem
- Ohh ... nie wiem. Wiesz ja ... nie znam Londynu, mieszkam tu zaledwie od czterech tygodni i ... - powiedziała lekko zmieszanym i zdenerwowanym głosem
- A więc nie ma sprawy - uśmiechnąłem się - oprowadzę Cię

niedziela, 14 października 2012

3.

- Co … co ty robisz ? – spytała mnie z błyskiem przerażenia malującym się w jej zielonych oczach i nutką obawy w dźwięcznym głosie . Nie wiedziałem o co jej chodzi. Nie wiedziałem  dopóki nie spojrzałem na swoje dłonie. Puściłem jej rękę. Na jej ciele malował się czerwony odcisk moich palców. Myśl, że zadałem jej ból zaczęła mnie prześladować
Mirella cofnęła się o krok i szczerze mówiąc, nie dziwiłem się temu.
- Nie bój się – powiedziałem, chciałem żeby poczuła się bezpiecznie w moim towarzystwie. Ale czy to było możliwe ? Haha. Nie. W końcu … do tej pory moje zachowanie świadczyło o tym, że jestem jakimś popapranym człowiekiem. Najpierw śledzę dziewczynę, potem atakuje jej klienta, zwalniam ją z pracy i wyprowadzam siłą z klubu. Wariat !  – ogólnie taki nie jestem- moje jakże cudowne tłumaczenie - ten typek mnie zdenerwował. Wybacz.
- Nie … nic się nie stało – zaczęła. Spojrzała mi w oczy, Uczucie, które temu towarzyszyło było … hmm ... niedopisania ! To ciepło rozchodzące się po całym ciele...było jak ...było jak ... wygranie Ligi Mistrzów! No ... powiedzmy.
- Czy my się przypadkiem dzisiaj nie spotkali ? – spytała.
- Ehhh – parsknąłem śmiechem – może ?
            Z tymi słowami wyciągnąłem z kieszeni spodni jej notesik. Dziewczyna zrobiła zdziwioną minę i wybuchła śmiechem. Powiem szczerze, że zaskoczyła mnie tym.
- To ty ? – spytała z niedowierzaniem – Przyszedłeś tu tylko po to żeby oddać mi mój kalendarzyk ?
            Z nieco ironicznym i … głupawym uśmiechem  >>Tak <<  odpowiedziałem
Mirka wstydliwie spuściła głowę zabierając ode mnie książeczkę
Jej dłoń była w dotyku tak delikatna, tak gładka jak.. najdelikatniejszy i najgładszy jedwab świata. 
- Słuchaj, Mirko - nie wiedziałem jak mam jej to powiedzieć. Postanowiłem jednak postawić sprawę jasno. - Poszłabyś ze mną na ... kawę ?
              Bałem się odpowiedzi.
- Zależy - podniosła głowę. Jej rudawe loki podskoczyły słodko. Tym razem jednak unikała mojego spojrzenia.
- Od czego ? - spytałem. W tej chwili poczułem, że mogę zrobić wszystko.
- Od tego czy poznam imię mojego rozmówcy. - Tego się akurat nie spodziewałem.  Myślałem, że mnie zna. Że kojarzy moje nazwisko.
               W tej chili nasunął mi się pewien pomysł.
               A co jeśli ... nie podałbym swojego prawdziwego imienia ?
Było to trochę ryzykowne ale ... wtedy bym wiedział, że nie jest ze mną tylko i wyłącznie dla pieniędzy.
- Fernando ... Rodrigues
- A więc gdzie idziemy panie Rodrigues ?




__________________

Wiem, że krótko.
Wiem, że nie idealnie.
Postaram się lepiej. Obiecuję.
Jednak teraz radujcie się wraz ze mną :)
Mój komputer zmartwychwstał :D