poniedziałek, 10 września 2012

1.

         Nad Londynem wzeszło słońce. Jego promienie delikatnie przebijały się przez grubą warstwę chmur. Te, które dotarły do mieszkania Fernando Torresa, obudziły napastnika Chelsea. Fernando leżał spokojnie na łóżku, nie spieszył się,trening miał dopiero o dziesiątej trzydzieści a nie miał najmniejszego zamiaru,wyjść wcześniej z mieszkania, niż przed dziesiątą.
Na nocnej szafce piłkarza zadzwoniła nokia. Chłopak wziął do ręki telefon, zobaczył kto dzwoni i rzucił komórką o ścianę.
Nie miał ochoty w tej chwili rozmawiać z trenerem.
Nie miał ochoty z nikim rozmawiać
Nie teraz. Nie kiedy przechodzi życiowy kryzys.
Nie kiedy życie straciło sens.
Już nic nie jest takie jak kiedyś ,
Wszystko co dobre …. Już się skończyło
Nagle usłyszał głośne i natarczywe pukanie do mieszkania.Fernando niechętnie dźwignął się z łóżka i ruszył w stronę drzwi. Przyłożył do nich ucho i nasłuchiwał przez chwile jak, po drugiej stronie, uporczywy gość szybko oddycha.
Torres powoli sięgnął do zamka, przekręcił klucz. Cofnął się o krok i stanął twarzą w twarz z Frankiem Lombardem, również napastnikiem Chelsea
- Czego chcesz ?! – warknął gospodarz ze złością i zlustrował wzrokiem kolegę z klubu. Lampard ubrany był w spodenki Hawajki oraz w białą koszule z krótkim rękawem. Dla Torresa ten ubiór był co najmniej śmieszny. On sam miał na sobie tylko stare spodnie od dresu.
- Ubieraj się! Idziemy na miasto. – oznajmił gość
- Co ?!  - krzyknął Torres – Nigdzie nie ide, spadaj! – Fer chciał zamknąć drzwi, jednak Lambard zablokował je nogą
- Co ty kurwa robisz ?
- Ubieraj się, rozkaz trenera.
             No tak pomyślał to dla tego dzwonił
- Wchodź – Fernando zaprosił Franka do środka.  Wolał wyjść gdzieś teraz z kumplem, niż później okrążać trzydzieści razy boisko za „niewykonanie poleceń trenera”.
 Torres poszedł do swojego pokoju, otworzył szafę, wziął jeansy, czarny T-shirt z angielską flagą i szybko się przebrał. Potem wszedł do salonu, chwycił Franka za kołnierz i nie zważając na jego protesty, wyszedł razem z nim na ulicę Londynu



***

Mirella Maszczak chodziła po ulicy stolicy Wielkiej Brytanii od godziny., musiała zrobić wielki zakupy. Za dwa tygodnie zaczyna naukę na Oxfordzie a nie kupiła nawet podręczników. Nie miała kiedy. Praca, praca, praca i jeszcze raz praca. Jaka praca ? Polka była kelnerką w barze „The Last” na Walker Street . Harowała jak wół, co prawda za dobre pieniądze ale jednak. Mieszka w Anglii od miesiąca a tak naprawdę to nic nie zobaczyła, nic nie zwiedziła. Dziewczyna miała tylko nadzieję że za trzy lata skończy studia, wróci do Polski z tytułem doktora i dostanie pracę archeologa lub chociaż nauczyciela historii.
Tak bardzo nie lubiła Londynu
Tak bardzo kochała Polskę ….          
            Nagle potknęła się i upadłaby Na beton, gdyby nie złapały jej silne ręce mężczyzny. Mirka otworzyła zamknięte oczy. Była w ramionach blondyna o ciemnej karnacji i brązowych oczach. Chłopak uśmiechał się, miał idealnie białe i proste zęby.
- Przepraszam – wyjąkała Mirella – zagapiłam się …
- Nic się nie stało – przerwał jej nieznajomy i pomógł dziewczynie stanąć na własnych nogach
Wtem w kieszeni Mirki zadzwonił telefon. Odebrała go i po zakończonej rozmowie wyrwała książkę , która przy upadku wypadła jej z torby na chodnik, z rąk mężczyzny.
- Przepraszam i …dziękuję – rzuciła do piłkarzy i pobiegła w tylko sobie znanym kierunku.


***

            Przyjaciele jeszcze długo wpatrywali się w miejsce zniknięcia tajemniczej dziewczyny. Zwłaszcza Torres, który myślał o jej rudych lokach, zielonych oczach i porcelanowej karnacji.
- Kto to był ? – spytał zauroczony piłkarz
- Nie wiem, El Nino*– odpowiedział Lambard – Patrz – wskazał na chodnik.
Na betonie leżał notes. Fernando kucnął i wziął do ręki znalezisko,które okazało się być prowizorycznym notesikiem. Piłkarz wyprostował się i otworzył książeczkę.
- Nazywa się Mirella Maszczak, … ma 19 lat i …. Pracuje w barze… „The Last” – Po przeczytaniu pierwszej strony, El Nino, zaczął szukać dzisiejszej daty, Znalazł ją, ale … Była w nieznanym mu języku. Ale to nie było ważne. Wiedział co ma robić.
- Idziemy do „The Last” – oznajmił i poszedł w ślad Mirelli,cały czas myśląc o jej delikatnym ciele

3 komentarze:

  1. W końcu znalazłam czas na twojego bloga..xD Przepraszam że tak późno ale jakoś tak wyszło... A co do notki.. Oj Torres biedny i leniwy.. A Mirella spotkała Torresa ;] Zapowiada się bardzo ciekawie i czekam na next oczywiście ;* i zapraszam do siebie na www.torresija.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam blogi o Torresie;p Czyżby miał jakieś problemy? Mam nadzieję, że Mirka pomoże mu je rozwiązać;p
    Dzięki za komentarz, informuj mnie o nn jak możesz:)
    PS. Adriana to imię mojej bratanicy:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się ! Fajnie zaczęłaś ;) Dostałam cynk od jednej bloggerki, że mieszkamy w jednym mieście (stolica Podkarpacia) ;)
    Możesz mnie informować na gg? (nr. 2744736)
    I zapraszam też na moje blogi o piłkarzach:
    1. http://imposible-sin-vosotras.blogspot.com/
    2. http://tiempo-para-todos.blogspot.com/
    3. http://sentidio-comun-y-amor.blogspot.com/
    4. http://el-tiempodira.blogspot.com/
    :))))))

    OdpowiedzUsuń